Berthold Arnfeld był pochodzącym z Gogolina lekarzem, który w latach 1907-1922 mieszkał i pracował w Pszczynie. Był on także posiadaczem jednego z pierwszych samochodów w tym górnośląskim mieście.
Rodowód i młodość Bertholda Arnfelda
Początków górnośląskiego rodu Arnfeldów należy szukać w dawnym powiecie toszecko-gliwickim (Kreis Tost-Gleiwitz). Nazwisko to, odpowiadające niemieckiemu rzeczownikowi Ährenfeld ’pole kłosów’, jako stałe i dziedziczne na podstawie edyktu emancypacyjnego w 1812 roku przyjął Isaak Löbel Lewi ze wsi Świbie (Schwieben) pod Wielowsią (Langendorf). Berthold Arnfeld był jego prawnukiem. Na świat przyszedł 13 stycznia 1869 roku w Gogolinie (Gogolin), jako syn zamożnego kupca drewnem i węglem Josepha Arnfelda i Linny z domu Cassirer. Jego dziadek ze strony ojca, Bernhard Arnfeld był rzeźnikiem, który większość życia spędził w Gliwicach (Gleiwitz).
Berthold w rodzinnym miasteczku ukończył szkołę powszechną. W latach 1880-1889 był uczniem renomowanego Królewskiego Gimnazjum Katolickiego (Königlich Katholisches Gymnasium) w Opolu (Oppeln), najstarszej szkoły średniej w stolicy Górnego Śląska. Po jego ukończeniu i zdaniu matury rozpoczął studia medyczne na Królewskim Uniwersytecie (Königliche Universität) we Wrocławiu (Breslau), które od 1891 roku realizował w Monachium (München). W 1892 roku, w związku z obowiązkiem odbycia służby wojskowej, przydzielony został do 2 Królewskiego Bawarskiego Pułku Piechoty im. Księcia Koronnego (Königlich Bayerisches 2. Infanterie Regiment „Kronprinz“), w którym służył do marca 1893 roku. Niemal natychmiast powrócił na studia we Wrocławiu, które ukończył w 1895 roku, broniąc doktorat na Uniwersytecie w Würzburgu. Jego dysertacja pt. Über die Neuritis Hypermetropum, dotycząca nadwzroczności, napisana została przy wsparciu znanego wrocławskiego okulisty dra Ludwiga Wolffberga. W tym samym roku praca ta została wydana drukiem.
Berthold Arnfeld jako lekarz
Końcem 1895 roku los rzucił Arnfelda do Nysy (Neisse), gdzie do czerwca roku następnego doskonalił swoje umiejętności zawodowe, pracując w ramach wolontariatu. Swoją pierwszą praktykę prywatną otworzył dopiero po przeprowadzce do Wrocławia. Tamtejsza księga adresowa z 1898 roku informuje, że mieszkał na pierwszym piętrze w kamienicy przy Berlinerstrasse 22c, a swoich pacjentów przyjmował codziennie w godzinach 8:00-9:00 i 14:00-15:00. W tym samym roku przeprowadził się do podwrocławskich Kobierzyc (Koberwitz), gdzie pozostał przez dziewięć lat.
14 marca 1899 roku Arnfeld ożenił się z Fannÿ Machschefes z Wrocławia, urodzoną tamże 10 października 1874 roku i zamieszkałą przy Neue-Graupenstrasse 14, córką kupca Benno Machschefesa i Pauliny (Pauli) z domu Bielschowskÿ. 5 grudnia 1904 roku w Kobierzycach na świat przyszła ich jedyna córka Edith.
W połowie grudnia 1906 roku na łamach pszczyńskiej prasy pojawiło się nadane przez Arnfelda ogłoszenie, w którym poinformował mieszkańców miasta i okolicy o swojej planowanej przeprowadzce do Pszczyny i rozpoczęciu z dniem 3 stycznia 1907 roku praktyki lekarskiej. Jego postać bez wątpienia musiała wzbudzić duże zainteresowanie wśród pszczynian, ponieważ w chwili przybycia okazał się jedynym miejscowym posiadaczem samochodu – luksusu, na który pozwolić mogli sobie w tamtym czasie naprawdę nieliczni, tym bardziej w tak małym mieście, jak Pszczyna. Był to pojazd marki Adler o ciężarze 400 kg, numerze silnika 422 i sile 5 koni mechanicznych, oznaczony numerem rejestracyjnym K429.
Arnfeld wraz z rodziną zamieszkał początkowo przy Rynku w kamienicy nr 7, należącej wówczas do rodziny Saeftelów. Na wizytę lekarską można było umówić się osobiście, a także telefonicznie dzwoniąc pod numer 35. Od 1 kwietnia 1911 roku lekarz mieszkał i przyjmował pacjentów w należącym do księcia pszczyńskiego budynku przy Bahnhofstrasse 3 (obecnie ulica Dworcowa 5), nazywanym wtenczas Haus Lammers, od nazwiska poprzednich właścicieli. Niezbyt wysoki standard obiektu zapewne nie za bardzo odpowiadał Arnfeldowi, dlatego też nie pozostał w nim długo. Z ogłoszenia nadanego w czerwcu roku następnego dowiadujemy się, że rozpoczął poszukiwania dużego mieszkania z przynależną mu wozownią dla swojego samochodu, dostępnego od października. Zakończyły się one sukcesem i tak nowym lokum doktora została należąca do Richarda Bielschowskiego kamienica nr 11 przy Rynku. Jej właściciel w połowie sierpnia tego samego roku przeprowadził się na stałe do Berlina, w związku z czym Arnfeldowie dzielili budynek jedynie z rodziną Grzesików.
Berthold Arnfeld poza wypełnianiem swoich zawodowych obowiązków, starał się też angażować na rzecz lokalnej społeczności. Z zachowanej dokumentacji wiadomo, że w latach 1917-1921 pełnił funkcję zastępcy, a następnie do 1922 roku członka rady reprezentantów pszczyńskiej Gminy Synagogalnej (Synagogen-Gemeinde). Jego żona natomiast została w 1919 roku pierwszą – i jedyną w historii – kobietą-członkinią zarządu pszczyńskiego oddziału Stowarzyszenia Historii i Literatury Żydowskiej (Verein für Jüdische Geschichte und Literatur).
Podczas I wojny światowej dr Arnfeld nie został powołany do armii i cały ten okres pozostał na miejscu. Od 1 stycznia 1919 roku – obok dra Beniamina Koellinga, dra Mohra i dra Antoniego Rogalińskiego – był jednym z czterech pszczyńskich lekarzy, którzy posiadali uprawnienia do sprawowania opieki zdrowotnej nad członkami powszechnej lub regionalnej kasy chorych. Jednak ze względu na napiętą sytuację geopolityczną na Górnym Śląsku oraz realną obawę przyłączenia Pszczyny do Polski, w maju 1922 roku zdecydował się na opuszczenie miasta. Na łamach prasy pojawiło się wówczas ogłoszenie, w którym wystawił na sprzedaż m.in. lampy gazowe i naftowe, stół, zabawki dziecięce, książki z opowiadaniami oraz drewniane biurko dziecięce.
Arnfeldowie po wyprowadzce z Pszczyny
Arnfeldowie po opuszczeniu Górnego Śląska osiedlili się w Trzebnicy (Trebnitz) na Dolnym Śląsku. Zamieszkali w istniejącej do dzisiaj kamienicy przy Breslauerstrasse 27 (obecnie ul. Wawrzyńca Bochenka), gdzie Berthold prowadził prywatną praktykę lekarską.
Decyzją sądu krajowego (Landgericht) w Oleśnicy (Oels) z 15 czerwca 1927 roku małżeństwo Bertholda i Fannÿ zostało rozwiązane. Wkrótce po uzyskaniu rozwodu, Arnfeld poślubił we Wrocławiu Ernę Marię Willig, urodzoną 23 grudnia 1903 roku w Toruniu (Thorn), córkę fryzjera Juliusa Ludwiga Williga, wyznania ewangelickiego, i Marianny Antonii z domu Pietruszyński, wyznania katolickiego. Wraz z nią przeprowadził się do Karłowic (Karlsmarkt), wsi w dawnym powiecie brzeskim (Landkreis Brieg), położonej na północny-zachód od Opola. Mając tam do dyspozycji dom z ogrodem, jeszcze w maju 1937 roku na łamach Breslauer Jüdisches Gemeindeblatt oferował możliwość zakwaterowania dla osób potrzebujących wypoczynku.
Fannÿ Arnfeld, która po rozwodzie pozostała przy dotychczasowym nazwisku, mieszkała w Trzebnicy do 1934 roku, kiedy to przeprowadziła się do Wrocławia. Początkowo mieszkała przy Augustastrasse 25 (obecnie ul. Szczęśliwa), a od 1936 roku przy Victoriastrasse 26 (obecnie ul. Lwowska).
Mimo narastającego antysemityzmu i wprowadzania coraz to bardziej utrudniającego życie ustawodastwa antyżydowskiego, Arnfeldowie nie zdecydowali się na emigrację z Niemiec. Na podstawie drugiego rozporządzenia wprowadzającego w życie ustawę o zmianie nazwisk i imion (Zweite Verordnung zur Durchführung des Gesetzes über die Änderung von Familiennamen und Vornamen) z 17 sierpnia 1938 roku, Fannÿ z dniem 1 stycznia 1939 roku została zmuszona – celem identyfikacji – do przyjęcia drugiego „typowo żydowskiego” imienia Sara, co też odnotowano na marginesie jej aktu urodzenia i aktu ślubu. Z niewiadomych przyczyn przymus przyjęcia imienia Israel nie objął Bertholda.
Ostatnia udokumentowana wzmianka o Bertholdzie Arnfeldzie pochodzi ze spisu ludności przeprowadzonego 17 maja 1939 roku, wedle którego nadal mieszkał (wraz z drugą żoną) i pracował jako lekarz w Karłowicach. Jego dalsze losy pozostają nieznane. Żadne ze znanych źródeł nie wymieniają go jako ofiary Holokaustu – niewątpliwie przed deportacją chroniło go małżeństwo z nie-Żydówką. Brak też jakichkolwiek poświadczeń wskazujących, aby zmarł śmiercią naturalną w pierwszej połowie lat 40. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że przeżył wojnę.
Nieposiadająca żadnego parasola ochronnego Fannÿ Arnfeld podzieliła tragiczny los swojego narodu. Jako osoba w podeszłym wieku została wyselekcjonowana do pierwszego transportu z Wrocławia do getta Theresienstadt, któremu nadano oznaczenie IX/1. Obejmował on 1100 Żydów, mieszkańców stolicy i innych miast Dolnego Śląska, z których część została wcześniej deportowana do obozów przejściowych w Rybnej (Riebnig), Prędocicach (Tormersdorf) i Krzeszowie (Grüssau). Wyznaczeni do deportacji zakwaterowani zostali w dwóch miejscach zbiórek: jednym była nieużywana sala koncertowa przy Schiesswerderplatz, drugim – sala Żydowskiego Towarzystwa Przyjaciół (Jüdische Gesellschaft der Freude) przy Neue-Graupenstrasse, gdzie pozostali przez kilka dni pod ochroną umundurowanej policji. Osoby te zmuszone były podpisać deklarację zrzeczenia się całego majątku na rzecz państwa. Ich bagaże zostały przeszukane pod kątem pieniędzy i przedmiotów wartościowych, które po odkryciu były konfiskowane. 25 lipca 1942 roku nieszczęśników odprowadzono na stację Nadodrze (Odertor) – ulice, przez które szli, zostały zamknięte przez policję. Bagaże i osoby niezdolne do marszu przywieziono ciężarówkami obsługiwanymi przez lokalną firmę przeprowadzkową. Dokładna godzina i data odjazdu pociągu nie są znane. Podróż trwała co najmniej 12 godzin. Pociąg prawdopodobnie jechał na zachód do Drezna (Dresden), a stamtąd do Bohusovic (Bauschowitz) przez Decin (Tetschen) i Usti nad Labem (Aussig). Deportowani zostali wyprowadzeni z pociągu na stacji docelowej oraz zmuszeni przez oczekujący personel SS i czeską żandarmerię do przejścia około trzech kilometrów do Theresienstadt, niosąc bagaż podręczny. Ciężarówkami zabrano tylko osoby, które nie mogły chodzić.
67-letnia Fannÿ Arnfeld w Theresienstadt przebywała niespełna dwa miesiące. 22 września została poinformowana o zamiarze przewiezienia jej do innego getta na wschodzie. Tego samego dnia każdemu wyznaczonemu więźniowi nakazano spakować swoje rzeczy osobiste i zgłosić się do miejsca kwarantanny na dziedzińcu koszarów Aussig. Następnego dnia nieszczęśników skierowano lub przewieziono ciężarówkami na stację kolejową Bauschowitz, gdzie zostali załadowani do czekających już wagonów. Transport, oznaczony literami Bq, wyruszył 23 września 1942 roku i był trzecim z ośmiu transportów Żydów chorych i starszych, znanych jako Alterstransporte, które wyruszyły z Terezina. Z miejsca początkowego pociąg prawdopodobnie jechał na północ do Drezna, a następnie na wschód przez Wrocław, Poznań, Warszawę, aż do obozu zagłady w Treblince, gdzie dotarł 25 lub 26 września. Spośród 1980 deportowanych, których średni wiek wynosił 72 lata, II wojny światowej nie przeżył nikt. Niemal wszyscy, być może z pojedynczymi wyjątkami, zostali zamordowani w komorze gazowej od razu po przybyciu na miejsce swojej kaźni.
Losy Edith Arnfeld i jej rodziny
29 maja 1936 roku Edith Arnfeld – wtenczas będąca pracowniczką biurową, zamieszkałą wraz z matką przy Victoriastrasse 26 – wyszła za mąż za przedstawiciela handlowego Martina Heinricha Glasera, urodzonego 19 czerwca 1910 roku we Wrocławiu i zamieszkałego tamże przy Rebhuhnweg 25, syna byłego urzędnika bankowego Emila Glasera i Margarety z domu Zernik. Religijna ceremonia zaślubin odbyła się o godzinie 13:00 w sali modlitw codziennych w Nowej Synagodze przy Angerstrasse.
Po ślubie Martin Glaser wprowadził się do mieszkania żony przy Victoriastrasse 26. 30 czerwca 1937 roku urodził się ich jedyny syn Wolfgang. Od 1 stycznia 1939 roku Martin i Edith zmuszeni byli posługiwać się dodatkowymi „typowo żydowskimi” imionami: Israel i Sara.
Wojenne losy Glaserów pozostają nieznane. Jedynie Wolfganga niemieckie źródła wymieniają go jako deportowanego do Theresienstadt, jednak bez podania żadnych szczegółów. Bezsprzeczny pozostaje fakt, że wszyscy padli ofiarą Holokaustu.
© Sławomir Pastuszka
reklamy, ogłoszenia i pocztówki ze zbiorów autora
Super rzetelne opracowanie, wymagające ogromnej wiedzy i wielu godzin spędzonych nad źródłami. Choć przez chwile, kiedy o nich czytamy przywracamy ich ziemskie bytowanie. Dzięki Sławku, że swoją ogromną pracowitością umożliwiasz to i odbudowujesz pamięć o społeczności żydowskiej.
Dzięki! Pasjonujący i smutny opis życia i losów Arnfeldów.