W kamienicy numer 15 przy pszczyńskim Rynku wraz z rodziną w latach 1907-1922 mieszkał oraz prowadził sklep typu delikatesy kupiec wyznania mojżeszowego – Max Karliner, wcześniej karczmarz w Łące, producent wody mineralnej i agent ubezpieczeniowy od gradobicia.
10 lipca 1907 roku w kancelarii pszczyńskiego adwokata i notariusza Heinricha Brehme sporządzono akt sprzedaży tej kamienicy za 44 500 marek. Dotychczasowy właściciel, kupiec Wilhelm Hermann zbył ją na rzecz kupca Maxa Karlinera, dotychczasowego karczmarza w Łące (Lonkau), producenta wody mineralnej i agenta ubezpieczeniowego od gradobicia. Nabywca budynku zobowiązany był do wpłaty całości należności do 1 października, co uczynił dotrzymując terminu, bowiem już 7 października został wpisany jako nowy właściciel w księdze wieczystej.
Max Karliner urodził się 8 lutego 1874 roku w Tworogu (Tworog), jako syn pośrednika w handlu drewnem Oskara (Oschera) Karlinera i Rosalii z domu Freund. Ze strony ojca był wnukiem Salomona Karlinera, który osiedlił się na Górnym Śląsku we wrześniu 1827 roku. Jego nazwisko, należące do grupy nazwisk geograficznych, powstało poprzez połączenie nazwy miejscowej Karlin z sufiksem -er. A Karlin to m.in. jedna z dawnych podmiejskich miejscowości, a obecnie dzielnica Pragi czeskiej oraz dawna wieś, a obecnie dzielnica Zawiercia w Zagłębiu Dąbrowskim.
3 listopada 1900 roku – będąc wtenczas mieszkańcem wsi Potępa (Potempa) – Max poślubił w Pszczynie (Pless) Paulę Cittermann, urodzoną 31 stycznia 1880 roku w Tychach (Tichau), córkę miejscowego mistrza piekarskiego Abrahama Moritza Cittermanna i Rosalii z domu Koplowitz. Para wkrótce po ślubie przeprowadziła się do Łąki, gdzie na świat przyszły ich dwie córki: Hildegard [ur. 4 listopada 1901] i Edith Johanna [ur. 27 marca 1907].
Nie ma wielu pamiątek po działalności Karlinera w Łące. Jedną z nich jest ogłoszenie z sierpnia 1902 roku, w którym gospodarz polecał piwa: Tyskie Książęce, Namysłowskie i Kulmbachskie. Za najcenniejszą należy jednak uznać widoczną po lewej stronie porcelankę z butelki po produkowanej przez niego wodzie mineralnej.
Delikatesy Karlinera w Pszczynie
Karliner po przeprowadzce do Pszczyny w 1907 roku otworzył w kamienicy nr 15 przy Rynku sklep z towarami kolonialnymi, delikatesami i mąką. Dzięki licznym reklamom opublikowanym na łamach pszczyńskiej prasy, można prześledzić, co kupiec oferował, a były to m.in. produkty do pieczenia ciast, marynowane i wędzone ryby morskie (plamiaki, szproty kilońskie, piklingi, matjasy czy wędzone łososie), sery (ementaler, gervais, monachijski weisslacker, limburski czy harceński), warzywa, kiszone ogórki i kapusta, a także wszelkiego rodzaju miodowniki z raciborskiej fabryki nadwornego dostawcy Franza Sobtzicka. Kupiec w szczególności zachęcał do zakupu prawdziwie czystej białej czekolady waniliowej w blokach – 90 fenigów za funt, masy kakaowej – 1,50 marki za funt oraz własnej roboty palonej kawy, jak zaznaczał o doskonałym smaku i aromacie – 1,00 i 1,20 marki za funt.
Od początku 1910 roku Karliner polecał zupę w kostkach firmy Maggis Suppen, po 10 fenigów za sztukę, w różnych smakach (dostępne były wtedy m.in. rumfordzka, domowa, ryżowa, orkiszowa, grochowa). Jak instruował, kostkę, która wystarczała na 2-3 talerze (1/4 litra), wystarczyło zalać gorącą wodą i odczekać kilka minut. Natomiast kostki bulionowe w postaci koncentratów z niezbędną ilością soli kuchennej, przypraw i ekstraktów roślinnych, można było zakupić po 5 sztuk za 20 fenigów lub 1 sztukę za 5 fenigów.
Na święto Pesach w 1914 roku kupiec polecał koszerne wina, likiery i śliwowice firmy D. Rappaport z Katowic (Kattowitz), a na święta Bożego Narodzenia w 1913 roku m.in. miodowniki, ozdoby choinkowe, marcepany, praliny, czekolady, orzechy, owoce w puszce oraz przyprawy. W 1912 roku wraz z kilkoma innymi pszczyńskimi przedsiębiorcami zachęcał do zakupu aromatycznego mydła firmy Oehmig-Weidlich.
Podczas I wojny światowej Karliner został powołany do służby wojskowej w armii niemieckiej i powrócił do miasta dopiero po zakończeniu działań wojennych w 1918 roku. W tym trudnym czasie prowadzenie interesu spadło na barki jego żony Pauli. W związku z przyłączeniem Pszczyny do Polski, 22 lipca 1922 roku na łamach miejscowej prasy kupiec opublikował ogłoszenie, w którym wystawił swój sklep do natychmiastowej sprzedaży.
Spór o kamienicę
Kontraktem z 11 sierpnia 1922 roku należąca do Karlinera nieruchomość wraz z inwentarzem została sprzedana za niemal 775 tysięcy marek niemieckich kupcowi i mistrzowi piekarskiemu Stanisławowi Wintuszce i jego żonie Helenie z domu Szulc, obojgu z Krakowa. Między sprzedającym a nabywcą doszło jednak do konfliktu, który ostatecznie zakończył się na sali sądowej. O wydanym wyroku sądu apelacyjnego w listopadzie 1926 roku informowała górnośląska prasa:
Teraz dom ma swojego właściciela. Przez trzy lata nie było wiadomo, kto jest właścicielem dawnej posiadłości Maxa Karlinera przy Rynku, w której obecnie mieści się sklep mączno-spożywczy Tymana [Theemanna]. Piekarz Wintuschka kupił go wówczas od Karlinera, ten jednak zwrócił kaucję i sprawa tak się zagmatwała, że dopiero po trzyletnim procesie sprawa została ostatecznie rozstrzygnięta na korzyść Wintuschki.
Źródło: Der oberschlesische Kurier, nr 273, 27.11.1926.
Sprawa jednak nie zakończyła się i trafiła do rozpatrzenia do Sądu Najwyższego w Warszawie, który uchylił wyrok sądu apelacyjnego i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. W wyroku z 8 lutego 1929 roku tak przedstawiono ten toczący się przez siedem lat spór:
Na podstawie zeznań świadków […] przyjął Sąd za udowodnione następujące okoliczności faktyczne: Dnia 14. sierpnia 1922 przybył powód do lokalu pozwanego w sprawie zawartej umowy kupna-sprzedaży. Gdy powód zauważył braki części inwentarza, które objęte były umową i miały pozostać na miejscu doszło między nim a pozwanym do wymiany zdań, w toku której zaproponował pozwany cofnięcie umowy kupna-sprzedaży, na co powód w zasadzie przestał. Następnie za namową córki pozwanego, Hildegardy zgodził się pozwany, jako odszkodowanie za odstąpienie od umowy zapłacić powodom kwotę 50 000 mkn., powód jednak żądał kwoty 200 000 mkn. i nie zgodził się na kwotę 50 000 mkn. Rozmowę zakończył pozwany wezwaniem powoda do udania się do notariusza Siehra, celem ostatecznego zawarcia umowy o odstąpieniu na piśmie. Powód na to się zgodził. W biurze notariusza Siehra, gdy tenże po rozmowie stron przystąpił do spisywania umowy, pozwany wyliczył dla powoda kwotę 2 000 mkn. jako rzekomo umówione odszkodowanie, na co powód, po zwróceniu mu uwagi przez świadka Sianowskiego, że to niezgodne jest z propozycjami, jakie miały miejsce w lokalu pozwanego, zerwał się z widocznem przerażeniem i powiedział, że miał na myśli kwotę 200 000 mkn., a nie 2 000 mkn. Oświadczył dalej, że omylił się, / :względnie przesłyszał: / z powodu niedokładnej znajomości języka niemieckiego, w którym toczyła się rozmowa z notariuszem i odmówił podpisania umowy odstąpienia, a owszem żądał sporządzenia przez notariusza aktu przystąpienia wtór powódki do umowy kupna sprzedaży, zgodnie z zastrzeżeniem, zawartem w tej umowie. Strony umowy o odstąpienie nie podpisały a pozwany wyszedł z biura notariusza.
Dalej czytamy:
Na tej podstawie domagali się powodowie orzeczenia wyrokiem, że pozwany obowiązany jest oddać i przewłaszczyć powodom realność w Pszczynie […] wraz z inwentarzem w składzie, interesie, kantorze, sklepie i remizie i ponieść koszta sporu.
Pozwany wniósł o oddalenie powodów z żądaniem skargi i zarzucił, że strony unieważniły kontrakt kupna sprzedaży z dnia 11. sierpnia 1922 umową ustną z tem, że pozwany winien zwrócić powodowi 500 000 mkp. zapłacić im 5 000 mkn. tytułem kosztów kontraktu oraz 2 000 mkn. tytułem zwrotu wydatków powodów. Pozwany zaprzeczył, by strony umówiły się, że odstąpienie od kontraktu kupna-sprzedaży ma być ujęte w formę pisemną. Pozwany podniósł nadto, że może być zasądzony na świadczenie, jak tylko za równoczesnem wypełnieniem wzajemnego świadczenia przez powodów.
Sąd pierwszej instancji po przeprowadzeniu dopuszczonych dowodów, zaskarżonym wyrokiem orzekł, że pozwanego zasądza się na oddanie i przewłaszczenie powodom realności w Pszczynie […] i inwentarza […] z równoczesnem zapłaceniem z ręki do ręki przez powodów pozwanemu 4 359 zł 56 1/3 gr. i na ponoszenie kosztów sporu.
Od tego wyroku wniósł pozwany w ustawowym czasokresie i w prawidłowej formie odwołanie z wnioskiem o uchylenie zaskarżonego wyroku i oddalenie powodów z żądaniem skargi. Powodowie wnieśli o nieuwzględnienie odwołania.
Po przeprowadzeniu dowodów przez przesłuchanie świadków […] wydał Sąd Apelacyjny dnia 24.XI.1926 wyrok, mocą którego zatwierdził wyrok Sądu I. [instancji] z tą zamianą, że powodowie zobowiązani są zapłacić pozwanemu kwotę 6 123 zł. zamiast przyznanej wyrokiem Sądu I. [instancji] kwoty 4 359 zł.
Na podstawie skutecznie założonej przez pozwanego rewizji Sąd Najwyższy uchylił wspomniany wyrok Sądu Apelacyjnego i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia również co do kosztów postępowania rewizyjnego. W motywach wyroku przyjął Sąd Najwyższy, że pomięcie dowodu z przesłuchania świadka Maxa Wienera nie została przez Sąd Apelacyjny dostatecznie uzasadnione jak również nie zostało umotywowane […].
Sąd Apelacyjny w Katowicach ponownie przesłuchał świadków i uznał, że
[…] niespornem jest, że pozwany tendencyjnie usunął część sprzedanego powodom inwentarza i w tym samym czasie prowadził w sprawie sprzedaży realności rozmowy z kupcem M. Wienerem i tegoż pośrednikiem Dąbrowskim, który oferował znacznie więcej, niż dawał według umowy powód, bo 1 200 000 mkn. Niewątpliwie pozwanemu zależeć musiało na zerwaniu kontraktu z powodem, a temsamem jest w danym wypadku nieprawdopodobnem, by pozwany wzbraniał się odstąpić od kontraktu, zawartego z powodem.
Sporną jest uboczna okoliczność, czy powód władał podówczas na tyle językiem niemieckim, by orientować się w rozmowach i układach prowadzonych po niemiecku. Zeznania świadków są w tym względzie sprzeczne. Pomijając jednak tę okoliczność jako dla sprawy podrzędną i w dalszym ciągu pomijając to, że osoba słabiej władająca językiem dla niej obcym łatwiej rozumie akt spisany, który swobodnie odczytuje a trudniej zorientuje się w tej samej treści tylko wypowiedzianej – stwierdzić należy na podstawie doświadczeń życia codziennego, że przesłyszenie się co do cyfr – szczególnie takich jakie tu zachodzą /zwei-hundert tausend i zwei tausend/ – jest zjawiskiem bardzo częstem. Przesłyszenie się to jednak nie może szkodzić powodom, gdy strony zgodziły się, iż umowa odstąpienia ma być pisemną względnie notarialną. Zresztą, przyjąwszy nawet – jak chce pozwany – że umowa nie miała być pisemną, w oświadczeniu powoda, u notariusza Siehra, iż miał na myśli odstępne w wysokości 200 000 mkn. a nie 2 000 mkn. i że na odstępne w kwocie 2 000 mkn. nie godzi się […].
Stąd też tę część zagadnienia spornego słusznie rozstrzygnął Sąd I. [instancji] przyjmując, że umowa kupna-sprzedaży jest w całości w stosunku do obojga powodów utrzymana w mocy i zasądzając pozwanego na zezwolenie powzdania nieruchomości powodom i oddalenia tejże.
Powodowie mają jednak prawo domagać się przewłaszczenia tylko za zapłatą ceny kupna. Ponieważ cena kupna […] wyniosła 734 800 mkn. przeto suma ta zwaloryzowana […] wynosi 6 123 zł 33 gr.
Pozwany słusznie zarzucił, że Sąd I. instancji mylnie przerachował cenę kupna, gdyż zdaniem Sądu Apelacyjnego dla przerachowania ceny kupna decydująca jest nie chwila płatności, lecz chwila zawarcia umowy tj. przeciwstawienia wartości wzajemnych świadczeń.
Twierdzenie pozwanego, że należy mu przyznać zamiast przerachowanej ceny kupna obecną wartość nieruchomości nie znajduje uzasadnienia w rozporządzeniu rewaloryzacyjnym.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego, Max Karliner zobowiązany został do oddania i przewłaszczenia małżeństwu Wintuszków omawianej nieruchomości wraz z inwentarzem oraz do pokrycia kosztów postępowania odwoławczego i rewizyjnego. Natomiast powodowie zostali zobligowani do zapłaty na rzecz pozwanego kwoty w wysokości 6 123 złotych i 33 groszy. W związku z prawomocnym wyrokiem 10 kwietnia 1930 roku do księgi wieczystej wpisano Stanisława Wintuszkę wraz z żoną Heleną jako współwłaścicieli nieruchomości posiadających udziały w idealnej połowie.
Należy również zaznaczyć, że Max Karliner w trakcie toczącego się procesu sądowego zdecydował się wydzierżawić swój sklep kolonialny oraz sprzedać nowemu użytkownikowi pozostały w nim jeszcze towar. 15 maja 1923 roku w kancelarii notarialnej Hansa Löbingera z Katowic (Kattowitz) sporządzono kontrakt, zgodnie z którym najemcą interesu został kupiec Ferdinand Theemann z Żor (Sohrau). Do jego nieograniczonej dyspozycji oddano pomieszczenie sklepowe wraz z biurem, dwa pokoje składowe, kuchnię, pomieszczenia piwniczne, pokoje na pierwszym piętrze oraz dziedziniec do nieograniczonego użytku. Theemann w umowie poinformowany został o toczącym się procesie sądowym i zobowiązał się do niewystępowania o jakiekolwiek odszkodowanie od Karlinera za zmuszenie go przez nowego właściciela do opuszczenia wynajmowanych pomieszczeń. W przypadku korzystnego dla Karlinera wyroku, nowy najemca miał otrzymać prawo pierwokupu omawianej nieruchomości, do czego ostatecznie nie doszło.
O dalszych losach kamienicy i mieszczącego się w niej sklepu możemy dowiedzieć się m.in. z górnośląskiej prasy :
Losy Karlinerów po opuszczeniu Pszczyny
W sierpniu 1922 roku Karlinerowie zamieszkali w Zabrzu (Hindenburg), gdzie Max zakupił istniejącą do dzisiaj kamienicę przy Kronprinzenstrasse 55 (obecnie ulica Wolności 207, róg z ulicą Torową) i otworzył w niej prowadzony z powodzeniem sklep o podobnym profilu jak w Pszczynie, jednak z rozszerzeniem o wina i trafikę.
Po objęciu władzy przez Hitlera w 1933 roku, rodzina pozostała w Zabrzu. Do 15 lipca 1937 roku przed ustawodastwem rasistowskim, w tym ustawami norymberskimi, chroniła ją konwencja genewska z maja 1922 roku. Po jej wygaśnięciu, przepisy rasowe zawarte w prawie niemieckim zaczęły obowiązywać także na dawnym obszarze plebiscytowym Górnego Śląska. Żydowska gazeta Jüdisches Gemeindeblatt für Oberschlesien z 6 października 1938 roku przekazała informację o przejściu sklepu kolonialnego Maxa Karlinera w tzw. ręce aryjskie. Tym samym rodzina straciła swoje podstawowe źródło utrzymania. W celu zapewnienia sobie środków do życia, Karliner zdecydował się 25 lutego 1941 roku wziąć pożyczkę pod hipotekę w wysokości 5000 marek od Anny Richtarski, z domu Rojek. Umowa zakładała spłatę tej kwoty do 1 kwietnia 1947 roku.
Los rodziny Karlinerów pozostaje nieustalony. W Zabrzu, pod dotychczasowym adresem, mieszkali jeszcze w 1941 roku. Pomimo przeszukania licznych źródeł, nie udało się potwierdzić, aby gdziekolwiek udało się im jeszcze wyemigrować. Biorąc pod uwagę, że do dzisiaj nie zachowały się wykazy Żydów deportowanych z Zabrza do miejsc kaźni, należy przyjąć, że Max i Paula Karlinerowie wraz z córkami i wnukiem zginęli podczas II wojny światowej jako ofiary Holokaustu, najprawdopodobniej w KL Auschwitz-Birkenau.
Dokumenty przechowywane w Archiwum w Bad-Arolsen wskazują, że o losie Pauli Karliner w lutym 1946 roku próbował się dowiedzieć jej brat, Julius Cittermann, zamieszkały wtenczas w Szanghaju. Spawa została jednak zamknięta z powodu nieustalenia żadnych faktów, co tylko potwierdza powyższe założenie.
Los córek Maxa i Pauli Karlinerów
Karlinerowie mieli dwie córki urodzone w Łące: Hildegard i Edith Johannę.
Hildegard nigdy nie wyszła za mąż, natomiast Edith 22 maja 1934 roku poślubiła restauratora i kupca Waltera Fritza Zimmermanna, syna destylatora Maxa Zimmermanna i Elsy z domu Hecht, urodzonego 26 maja 1900 roku w Dorocie (Dorotheendorf), wtenczas zamieszkałego przy Kronprinzstrasse 334 – tam też po zamążpójściu przeprowadziła się Edith. 11 listpada 1936 roku parze urodził się jedyny syn Heinz. Małżeńska sielanka nie trwała jednak długo, a Edith po trzech latach została wdową. Walter zmarł bowiem po ciężkiej chorobie 20 lipca 1937 roku w wieku 37 lat. Dwa dni później został pochowany na cmentarzu żydowskim w Zabrzu [kwatera 10].
Owdowiała Edith w maju 1939 roku mieszkała wraz z rodzicami, siostrą i synem przy Kronprinzenstrasse 207 (to kamienica Karlinerów po renumeracji przeprowadzonej w 1929 roku). Najpewniej wraz z nimi podzieliła tragiczny los podczas II wojny światowej.
© Sławomir Pastuszka
Porcelanka, zdjęcia i reklamy ze zbiorów autora